Nasze dziennikarki na pierwszym miejscu!

Nasze dziennikarki na pierwszym miejscu!

Pierwsze miejsce zajęły Monika Myślińska i Wiktoria Misiak z Młodzieżowego Domu Kultury. Uczestniczki zajęć dziennikarskich zostały docenione w ostrowskim konkursie na artykuł o Krzysztofie Komedzie Trzcińskim.  

Monice i Wiktorii gratulujemy raz jeszcze! O tym natomiast, jak przebiegał konkurs, napisała uczestniczka zajęć dziennikarskich Marcelina Głowacka (tekst poniżej). Na stronie internetowej zamieszczamy też tekst, za który zostały docenione nasze młode dziennikarki. 

Sukces młodych dziennikarek

Dwie młode dziennikarki – Monika Myślińska i Wiktoria Misiak – zdobyły pierwsze miejsce w konkursie na artykuł o Krzysztofie Komedzie-Trzcińskim. Dziewczyny są uczestniczkami zajęć dziennikarskich w MDK, prowadzonych przez Hannę Olejnik.

Krzysztof Komeda-Trzciński był kompozytorem jazzowym i twórcą muzyki filmowej znanej na całym świecie. Dziewczyny zdecydowały się wziąć udział w konkursie, ponieważ interesuje je życie i twórczość tego wielkiego muzyka. Chciały też, jak nam powiedziały, rozwijać sie dziennikarsko.  

Sam konkurs, adresowany do uczniów szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych z miasta i powiatu, rozpoczął się 18 maja. Wówczas – w auli I Liceum Ogólnokształcącego w Ostrowie – odbyło się spotkanie z poetą, malarzem i pisarzem – Tomaszem Lachem. Jest on bezpośrednio związany z Komedą, gdyż jego matka była żoną artysty. Tomasz Lach opowiedział o Krzysztofie Komedzie, latach jego młodości w Ostrowie oraz o jego karierze. Po spotkaniu dziewczyny miały dwa tygodnie na napisanie artykułu. Ich tekst pokazywał nie tylko życie Komedy, dziewczyny zdecydowały się też zamieścić w nim różne ciekawostki z   życia znanego jazzmana.

Ogłoszenie wyników odbyło się 10 listopada w I Liceum Ogólnokształcącym. Monika i Wiktoria za swój tekst zdobyły  jedno z trzech pierwszych miejsc.

Marcelina Głowacka

NAGRODZONY ARTYKUŁ

Talent, praca i poczucie humoru

Introwertyk z poczuciem humoru. Pracoholik do granic możliwości. Kawalarz i buntownik. Ale przede wszystkim muzyk, jazzman. Krzysztof Komeda Trzciński stał się nam bliższy dzięki Tomaszowi Lachowi, który na spotkaniu dotyczącym twórczości muzyka, opowiedział nam o jego życiu. Z najciekawszymi szczegółami.

Nienawidzę lekcji historii. Daty, kolejność, ciągi przyczynowo-skutkowe… Koszmar. Nie, nie jestem zadufanym nastolatkiem wypinającym się na historię własnej ojczyzny, czy świata. Po prostu nie wszystko musi mnie interesować. Ciekawi ludzie, konflikty, autentyczne przeżycia? Chętnie posłucham – zawsze i wszędzie. W środę, 18 maja, była ku temu wspaniała okazja. W I Liceum Ogólnokształcącym odbyła się konferencja z Tomaszem Lachem dotycząca Krzysztofa Komedy Trzcińskiego. Ale suche fakty o życiu Komedy nie byłyby bardziej interesujące niż to, co piłam do wczorajszego obiadu. Wyjątkowe było powiązanie pana Lacha z samym Komedą. Pan Tomasz jest synem żony Krzysztofa Komedy – konferencja była więc wypełniona ,,smaczkami” z życia tego znanego muzyka, związanego z Ostrowem.

Czerwony pasek, najlepsze oceny, wzorowe zachowanie? To nie Komeda! Lepiej ledwo zdać maturę i triumfując zejść na czworakach po schodach ze szkoły! Brzmi absurdalnie? Najlepszym dowodem są słowa naocznych świadków – nie dość, że na czworakach, ale i głową w dół. Tego typu historiami pan Tomasz przez całe spotkanie sypał jak z rękawa. Młodemu Komedzie, gdy mieszkał w Ostrowie, zdarzyło się wpuścić kolegów przez okno do domu. Warto tutaj wspomnieć, że jego rodzinne mieszkanie znajdowało się w… banku.

Myśląc ,,kawalarz” automatycznie zakładamy – dusza towarzystwa. Nie w tym wypadku. Muzyk, jak to artysta, był człowiekiem pełnym sprzeczności. Lubił pracować w odosobnieniu, tworząc odcinał się od świata na dnie i noce. Idealny przykład introwertyka. Wyrażał to grając jazz – w czasach jego młodości zakazaną muzykę buntu.

Znacie to uczucie, kiedy słuchacie historyka i powoli głowa leci wam w dół? Słuchając pana Tomasza nie było takiej opcji! O światowej sławy jazzmanie opowiadał jak o zwykłym, trochę zamkniętym w sobie człowieku. Jak to się więc stało, że z małego Ostrowa trafił do wielkiego Hollywood? Dla jazzu odkrył go w Ostrowie Witold Kujawski – od tamtego momentu wszystko potoczyło się szybko, ale niekoniecznie prostą drogą. W skrócie – od Ostrowa przez Warszawę do Krakowa, kończąc w wielkim amerykańskim świecie u boku Romana Polańskiego. Zresztą, to właśnie on najbardziej przyczynił się do wyjazdu Komedy za granicę.

Chciałoby sie napisać, że jego zwariowany pracoholizm otworzył mu drzwi do kariery, ale nie do końca tak było. W jego odkryciu dużą rolę odegrał zwykły przypadek, który może spotkać każdego z nas.
Bez końca można by mówić o życiu i twórczości wybitnego muzyka. Ale wróćmy do początku. Słowo ,,Komeda” mi kojarzy się z kometą. Prawda jednak jest zupełnie inna – otóż mały Krzysiu bawiąc się z kolegami chciał być komendantem. Zapisał to nie do końca poprawnie – Komeda zamiast Komendant – co stało się historią opowiadaną w nieskończoność przy rodzinnym stole. Kiedy jazzman stał się sławny, postanowił to przekornie wykorzystać.

Pan Tomasz przeprowadził nas przez całe życie Komedy w ciągu zaledwie dwóch krótkich godzin. Opowiedział o swoich ,,kumpelskich” relacjach z muzykiem, o tym, jaki był w domu i jakie rozmowy z nim przeprowadził. Komeda odegrał w jego życiu ważną rolę – Pan Tomasz również został artystą. Maluje i pisze wiersze, nierzadko z jazzem sączącym się w tle.

Autorki artykułu: Wiktoria Misiak, Monika Myślińska

Redakcja: Gazetka ,,nasze eMDeKa” Młodzieżowego Domu Kultury w Ostrowie Wielkopolskim