PRZEPYTANI: Henryk Doba

Henryk Doba, nauczyciel gry w szachy w Młodzieżowym Domu Kultury. Pasjonat królewskiej gry i matematyki, który bardzo lubi pracę z dziećmi. Nam zdradza też, jak lubi spędzać wolny czas. Przedstawiamy kolejną z rozmów, które z nauczycielami MDK – w ramach cyklu „Przepytani” – przeprowadza uczestnik zajęć Bartosz Piec.

 

Bartosz Piec: Jak w ogóle się rozpoczęła Pana przygoda z grą w szachy?

Henryk Doba: Jako dziecko obserwowałem szachistów. Magia tych figurek bardzo mi się spodobała, natomiast nie miał mnie kto nauczyć gry. Obserwując szachistów nawet wymyśliłem sobie własne reguły gry w szachy, które – jak się potem okazało – były niezgodne z regułami międzynarodowymi. Potem jakoś szczęśliwie w 8. klasie poznałem zasady, a 4 lata później trafiłem do klubu szachowego.

BP: Prowadzi Pan w MDK-u od czterech lat zajęcia szachowe. Czego jeszcze uczą te zajęcia, oprócz oczywiście tego, jak grać w szachy?

HD: Zajęcia cieszą się bardzo dużą popularnością. Obecnie uczęszcza na nie regularnie około 50 dzieci. Czego uczą? Koleżeństwa, bo często są to szachy drużynowe. Odpowiedzialności, logicznego myślenia, umiejętności przegrywania, bo wygrać każdy potrafi, a przegrać już niekoniecznie. Miałem kilku bardzo zdolnych szachistów, którzy rozwijali się do momentu, kiedy nie odnieśli pierwszej porażki. Po pierwszej porażce zmieniali zainteresowania. Zawodnicy, dzieci, które grywają w szachy, doskonale się uczą. Prawie wszyscy kończą studia – zostają inżynierami, prawnikami, więc zajęcia szachowe to nie jest inwestycja zmarnowana.

BP: Jaki jest największy sukces Pana wychowanka?

HD: Jeden 13-latek zrobił pierwszą kategorie szachową. My, szachiści mamy swoje kategorie zawodowe. Od razu powiem, że ja też mam pierwszą kategorię szachową i międzynarodowy ranking (ELO) 2096. Mam drugą klasę sędziowską. Mój wychowanek ma 13 lat i jest najlepszym juniorem w Ostrowie oraz czołowym zawodnikiem naszej drużyny ligowej, z którą ściśle współpracujemy. Na szesnastu graczy, którzy są zaangażowani w rozgrywki ligowe, dwunastu to nasi absolwenci albo nasi aktualni wychowankowie. Najbardziej jednak cieszy mnie to, że wychowankowie się rozwijają.

BP: A jaki jest Pana największy sukces?

HD: Nie potrafię powiedzieć. Kilka razy udało mi się coś osiągnąć, jednak ja miałem gorsze warunki do rozwoju. Wszyscy szachiści z mojego pokolenia są samoukami. Zostałem Mistrzem Polski Radnych, bo kiedyś byłem jedną kadencję radnym i startowałem w mistrzostwach Polski. Byłem także mistrzem Ostrowa w szachach półgodzinnych. Udało mi się też wygrać Mistrzostwa Województwa Kaliskiego Nauczycieli. W szerokiej czołówce ostrowskiej byłem prawie 40 lat. A jako ciekawostkę powiem, że nawet żonę poznałem dzięki szachom, gdyż ożeniłem się z koleżanką mojego najlepszego kolegi od szachów, z którym rozegraliśmy tysiące partii.

BP: Jak prowadzi Pan swoje zajęcia w MDK-u?

HD: Zależy od grupy. Grupy początkujące najpierw uczę grać. Potem dokładam zadania szachowe, następnie gramy z kimś na żywo w Internecie, czyli gramy partię konsultowaną. Robimy miniturnieje. Jeśli ktoś połknie bakcyla, to polubi grę w szachy.

BP: A czy każdy może chodzić na takie zajęcia?

HD: Każdy, choć nie każdemu się spodoba.

BP: A czy zapadła Panu w pamięci jakaś chwila spędzona w MDK-u?

HD: Tak. Miałem zajęcia w wakacje. Był taki chłopiec, który miał wtedy niecałe 6 lat. Pracowaliśmy na tablicy demonstracyjnej. Tablica ta ma pola opisane literami i cyframi. Stale mu się myliło. Wreszcie się zdenerwował i mówi: „Litery to mi się jeszcze mylą, ale w szachy gram dobrze”. Proszę mi wierzyć, że będzie z niego bardzo dobry szachista.

BP: A czym się Pan interesuje oprócz gry w szachy?

HD: Od zawsze byłem pasjonatem matematyki. Lubię jeździć na rowerze, ale już elektrycznym. Bardzo lubię przyrodę. Cały czas wolny spędzam na świeżym powietrzu. Jestem początkującym działkowcem, lecz na razie bez wyników.

BP: Proszę dokończyć zdanie: Lubię pracę w MDK, bo…

HD: Daje mi satysfakcje. Udaje mi się w niej łączyć dwie pasje: szachową i dydaktykę.

BP: Dziękuję za rozmowę.

HD: Również dziękuję.